Pora na ostatni, czwarty etap wytchnienia: Kilka kilometrów za wywierzyskiem będziemy zdumieni stać nad magicznym wodospadem nie mogąc się nadziwić, jak wielkie ilości wody potrafią tryskać z pustynnego płaskowyżu.
Do wodospadu dochodzimy po niecałym kilometrze po skałach. Nie ma tu oznaczonej ścieżki, ale słychać szum wodospadu i widać w oddali kłębiącą się wodę.
Wracając skręćmy po kilkuset metrach w lewo, przejedźmy przez niewielki ale wyboisty bród, zatrzymajmy się przy nowym polu lawy i delektujmy się widokiem: Spod czarnego pola lawy wypływa niebieski strumyczek. Mamy czerń lawy, niebieskie odcienie wody, zieleń porostów, a w tle ośnieżone góry! – Co za sceneria!
W drodze powrotnej do Mordoru mamy przed sobą nieziemski widok na czarną pustynię na tle ośnieżonych szczytów.
Dzisiaj mamy pustynię, śnieg, wodospady i lawę. Islandia w najczystszym wydaniu. Na noc warto pojechać „Drogą wielu klęsk” do Zielonej Osady!